czwartek, 17 września 2015

Perles de Lalique

Ziemia. Wilgotna, z odrobiną pleśni. Zalegająca w zimnej, ciemnej piwnicy. Wysypana z worka na ziemniaki. Achhhhh co to jest za zapach. Majstersztyk. Przenikający, niezapomniany, dla jednych cudowny, dla innych nie do wytrzymania. Zapach, którego flakon absolutnie nie odzwierciedla swojej zawartości. Zupełnie byście się nie spodziewali, że w prostym, zdobionym jedynie czarnymi kropeczkami, ascetycznym wręcz, ale jednocześnie bardzo szlachetnym flakonie znajdują się tak cudowne perfumy.

A mowa oczywiście o wspaniałych Perles de Lalique. Uwiodły mnie te perfumy. Długo szukałam, co tak ładnie pachnie aż w końcu całkiem przypadkiem psiknęłam się właśnie nimi. Pierwsza chmura i "o matko, jaki obrzydliwy zapach!". Nie minęło kilka minut i nadeszło olśnienie. Tak! To te poszukiwane przeze mnie od dawna perfumy. Trzeba przyznać, że Perles w pierwszych chwilach to zgniła róża oblana ziołowym syropem na kaszel. Okropność ;) Ale bądźcie cierpliwe. Po kilkunastu minutach róża oczyszcza się, miesza się z ostrym pieprzem i przykrywa delikatnym, kobiecym pudrem. Wybuchowa mieszanka. Całość sprawia, że zapach staje się podobny do opisanej wcześniej piwnicy. To bardzo szlachetny zapach. Wytworny i wyniosły. Zawsze mam małą obawę nosząc je do pracy, czy aby na pewno są one odpowiednie na dzień. Ale są. Różano- pieprzna lekko stęchła piwnica jest świetnym wyborem zarówno na chłodniejszy, nawet deszczowy dzień jak i jako uzupełnienie wieczorowej kreacji czy też na wyjście do klubu. To perfumy, które doskonale potrafią się dopasować. Są niczym druga skóra. A mimo to nie są blisko skórne. Wręcz przeciwnie. Pozostawiają po sobie nienachalny, aczkolwiek wyraźny ogon i osoby w Twoim otoczeniu zawsze wiedzą, że masz je na sobie. Perles do Lalique nie mają w sobie nic duszącego pomimo paczuli i wetywiery w składzie. A to połączenie poczujemy dopiero po upływie wielu godzin. Bowiem Perles pachną w nieskończoność ;) No może troszkę przesadziłam, ale 8 godzin wyraźnie wyczuwalnego, potem do 10-12 wciąż utrzymującego się na skórze zapachu to nie przelewki. I do tego Lalique się nie nudzą. Nie mam ochoty zmyć ich całkowicie po tych 10 godzinach. Z przyjemnością bym się jeszcze dopsikała. Perles de Lalique to klasa sama w sobie.

(źródło: douglas.pl)


Perles de Lalique to perfumy z 2006 roku.
Nos to Nathalie Lorson.
Nuty głowy to: róża.
Nuty serca to: pieprz, irys, nuty pudrowe.
Nuty bazy: paczula, korzeń irysa, mech dębowy, wetywiera, drzewo kaszmirowe.
Trwałość: 10- nawet 12 godzin
Ogólna ocena:  9,5/10











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie ślad tak, jak zostawiają po sobie dobre perfumy... :)